Wysany: 2011-11-02, 15:48 Banikov - zima w Tatrach
Budzimy się o 6 rano, przecieramy parę razy oczy ze zdziwienia. Za oknami błoga rewolucja. Niczym machnięcie magiczną różdżką, niczym piękny sen... Znowu gdzieś na wschodzie wstało słońce... Sporządzamy śniadanie, ciepłą herbatkę, ładujemy plecaki i opuszczamy naszą przytulna chatkę. Na zewnątrz jest 7 stopniowy mróz...
Niemożliwy błękit nas otula. Wierzchołki, które wczoraj ukrywały się za liczną otuliną chmur, majestatycznie wyglądają na nas z wyższego poziomu. Upominając, że nie będą dla nas tolerancyjne. Będą nas cały czas pilnować, ukazując przed nami coraz piękniejsze widoki. Będą mieć na nas oko i w zależności od nas samych, zezwolą nam lub nie, wrócić do przytulnej chatki.
Docieramy do Adamculi, takiego malutkiego rozwidlenia. Nasz szlak odbija w tym miejscu w prawo. Jeszcze trochę asfaltu i wejdziemy w las. Czy wy również posiadacie odczucie, że w Słowackich Tatrach drzewa są smukłe i proste, zbliżone do ideału? Czy to moje urojenia? Trasa raczej przenikliwie i monotonnie kieruje nas ku niepowtarzalnym przestrzenią. Tam gdzie las oddaje miejsca kamieniom, a wiatr chętnie kieruje ku szczytom! Za nami Osobita obnaża swoje skalne oblicze, a Zabraty miękko opadają ku dolinie. Przed nami odkrywa się fantastycznie wyglądający z tej strony Wołowiec. Dalej Rohacze , Trzy Kopy i Hruba Kopa a także cel naszej wyprawy Banikov (2178m). Przybyliśmy do Spalenej Doliny! Dolina Spalena to jedno z najładniejszych miejsc słowackich Tatr Zachodnich, której nazewnictwo pochodzi od unoszącej się nad doliną góry o nazwie Spalona Kopa (2083m n.p.m.).
Kontynuujemy w kierunku przełęczy. Warunki idealne. Szlak przetarty. Śnieg dosyć zbity i stabilny. Dochodzimy do bariery słońca. W końcu jesteśmy w stanie się rozgrzać. Mi od razu rodzą się skojarzenia z ekstremalnymi wyprawami, w których himalaiści usiłują ogrzać odmrożone kończyny w promieniach słonecznych. Inne realia, jednakże proces ten sam... Słońce to życie... Bez niego wszystko blednie. Podążamy w jego kierunku! A Banikov coraz bliżej! Jeszcze przyjemny trawers wierzchołka Pacholi i jesteśmy na przełęczy! Po drugiej stronie mocy!
O Banikovie (Banówka) napomknę tyle i ile napisać się powinno. Znajduje się na wysokość 2178 m n.p.m. Znajduje się na głównej grani Tatr Zachodnich pomiędzy Pacholą a Hrubą Kopą. Jego północne stoki bardzo stromo opadają do Spalonej Doliny. Na wschodnich pochyleniach znajduje się wyraźna skalna czuba i Banikowska Igła. Banikov zbudowany jest z krystalicznych skał (granodioryty rohackie*) i swoim wyglądem przypomina Tatry Wysokie. A sam szlak miejscami jest nader mocno eksponowany. W wypadku śniegu i deszczu trzeba być bardzo uważnym.
Wracamy na zacienioną stronę Spalenej Doliny. Ja z Mirkiem trochę wcześniej. Agnieszka z Jurkiem nie mogą się oderwać od tatrzańskich widoków z Banikova. Zamiar jest prosty - ponownie odwiedzimy Rohackie Plesa. Dziś mamy jeszcze zagwarantowany nierealny błękit. Trzeba to wykorzystać!
Nie moesz pisa nowych tematw Nie moesz odpowiada w tematach Nie moesz zmienia swoich postw Nie moesz usuwa swoich postw Nie moesz gosowa w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum